Planowaliśmy wyjechać około 24 godz. Na dwie godziny przed wyjazdem tatuś Szymka zwichnął kostkę co wykluczyło go totalnie z kierowania :( Wyjazd przesunęliśmy na 6 rano bo mamcia nie lubi jeździć gdy się śpi. Wyjechaliśmy o 6 rano. Dojechaliśmy o 21:30 do Genui. Przetrzymali nas w długim korku na granicy Austriacko-Szwajcarskiej, bo aż 3 godziny. Reasumując: nie jeździ się do Włoch za dnia, tylko w nocy. Monachium-korek, granica A-CHE-korek, Mediolan-korek. Istna masakra! Dojechaliśmy trochę umęczeni. Dzieci dzielnie walczyły z nuda i znużeniem. Widoki w Alpach dodawały atrakcji podróży. I tak...Genua przywitała nas w deszczu. Tylko wczoraj słoneczne południe pozwoliło na małą kąpiel dzieciaków w morzu. Dzieciaków? ...bo Jowitka jest z nami. To nasza decyzja by ten czas dla Szymka był wesołą chwilą zabawy przed ciężkim leczeniem i zetknięciem z bólem i morfiną. Jowitka, jego siostra, dostarcza mu zabawy i powoduje, że Szymek nie myśli co go tu czeka. Jowitka jest przy nim nawet gdy go kują i badają.
|
siostrzyczka wariatka :) |
|
nie pomyśleliśmy o kocykach, nie pomyśleliśmy, że może być tak bardzo ciepło ;) |
|
spodnie zostały całkowicie zmoczone :) |
|
Analiza kamyczków. Który zabrać? |
|
Kocham Cię! |
|
....ja Ciebie też! |
|
tu z piasku na plaży powstają inne budowle ;) |
W środę mamy ciężki dzień badań a w piątek poznamy wyniki. Druga wizyta w Genui nie jest już tak bardzo obładowana badaniami. Musimy wykonać tomograf, scyntygrafię i trepanobiopsję...i poznamy prawdę w niespełna 3 dni. Trzymajcie kciuki!
Dasz radę Kolego !!!
OdpowiedzUsuń